Przed rozpoczęciem turnieju LOTTO 3x3 Ligi raczej nikt nie stawiał na zwycięstwo drużyny ze Stargardu. PGE Spójnia potrafiła jednak zaskoczyć. W piątek pokonała Polski Cukier Start Lublin, Śląsk Wrocław oraz Tauron GTK Gliwice, dzięki czemu awansowała do sobotniego ćwierćfinału. Tam również nie było łatwo, ale zaczęło się od wygranej z BM Stalą 3x3. W półfinale ekipa z Pomorza Zachodniego okazała się lepsza od MKS LOTTO 3x3 Dąbrowa Górnicza. W wielkim finale pokonała natomiast Legię LOTTO 3x3 Warszawa.
- Jak widać, życie lubi pisać różne scenariusze. Do Sosnowca przyjechaliśmy w szóstkę - oprócz zawodników mam tutaj na myśli Wiktora Grudzińskiego i Kacpra Salamona, “Pana Kamerę”. Razem zrobiliśmy niesamowitą rzecz, każdy był zaangażowany w 100 procentach. Zawodnicy zostawili zdrowie i serce na boisku, a Wiktor i Kacper pomagali nam na każdym kroku. To jest niesamowita niespodzianka i wielki sukces - mówi Sebastian Kowalczyk.
Pewną niespodzianką był również fakt dołączenia do drużyny 3x3 Sebastiana Kowalczyka. Jak się okazało - była to jego pierwsza przygoda z tą odmianą koszykówki.
- To był mój pierwszy oficjalny turniej w koszykówce 3x3. Za małolata zaczynałem od koszykówki ulicznej. Wiadomo - turnieje na betonie, zdarte kolana. Może nie jestem zakochany w koszykówce 3x3, ale na pewno zauroczony. To było moje pierwsze spotkanie z tą odmianą basketu, bardzo dynamiczną i wymagającą. Dużo się dzieje, duże emocje. Coś pięknego! - podkreśla rozgrywający PGE Spójni.
Jak to się stało, że w ogóle dołączył do tego projektu?
- Zgłosiłem swoją kandydaturę tydzień przed turniejem, chciałem pograć i sprawdzić się w grze z chłopakami. Na pewno wyszło to na duży plus, nie żałuję tej decyzji. Co będzie dalej? Zobaczymy - podkreśla Kowalczyk.